Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 21 maja 2024 02:19
Reklama

Sadowski podsumowuje pierwszy rok prezesury. Opowiada o tym co zastał

Dokładnie 7 czerwca mija rok od przejęcia przez Waldemara Sadowskiego sterów w Stali Gorzów. W pierwszej części rozmowy prezes gorzowskiego klubu opowiada jaki to był rok pod względem sportowym i z czym musiał zmagać się. Wkrótce opublikujemy drugą część rozmowy w której Sadowski przybliży stronę organizacyjną klubu w okresie ostatnich 12 miesięcy.
Sadowski podsumowuje pierwszy rok prezesury. Opowiada o tym co zastał

Autor: Marta Czernicka

Większość osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że bycie prezesem jednego z najbardziej utytułowanych klubów w Polsce nie jest wcale takie proste. Jak wtedy wyglądała sytuacja w klubie?

Ten rok minął bardzo szybko. To był rok ciężkiej i intensywnej pracy w różnych obszarach. W pierwszym okresie było sporo paniki. Dotyczyło to również zawodników. Musieliśmy zrobić wszystko, aby ich uspokoić. Wytłumaczyć im że, mimo zawirowań personalnych klub będzie funkcjonował stabilnie. To było trudne wyzwanie.

Kiedy udało nam się uspokoić ten temat wizerunkowy, to pochyliliśmy się nad tematami związanymi z kontraktami. I tutaj o zgrozo w ''szafie'' nie mieliśmy żadnych kontraktów. Nie zastałem żadnego kontraktu z seniorem na kolejny rok. Trzeba było zacząć od zera.

🔴 Żużel. Transferowego hitu nie będzie?

Kiedy dowiedział się Pan o odejściu Bartka Zmarzlika ze Stali Gorzów?

Bartek decyzję o odejściu ze Stali podjął na kilka miesięcy przed przejęciem przeze mnie klubu. Kiedy zostałem prezesem w mediach już huczało, że Bartek Zmarzlik opuszcza Stal Gorzów. Próbowałem zrobić wszystko, co możliwe. Jednak było już za późno. Bartek powiedział, że decyzji nie zmieni. Temat był klepnięty. W tej sprawie nie mogliśmy nic zrobić.
 

Czekała nas trudna druga połowa roku. Sezon wchodził w rundę rewanżową. To była ciężka praca, jeśli chodzi o rozmowy z zawodnikami. Cel był taki, aby tych wszystkich zawodników utrzymać. Szukaliśmy też uzupełnienia naszego składu. Tym bardziej jak się dowiedzieliśmy o odejściu Bartka, to musieliśmy podjąć intensywne prace. Nie był to dobry czas. Rynek już był poukładany i w tamtym okresie to było dla nas największe wyzwanie.

Czy klub prowadził rozmowy z innymi zawodnikami?

Późno dowiedziałem się o odejściu Bartka. To utrudniło pracę w budowaniu składu na kolejny sezon. Te nazwiska, które pojawiały się w przestrzeni medialnej, w tamtym okresie były to osoby, z którymi podejmowaliśmy rozmowy, ale okazywało się, że było już za późno. Ci zawodnicy już byli dogadani z innymi klubami na sezon 2023.

🔴 Żużel. Martin Vaculik najlepszy w Pradze!

Czy odejście Bartka Zmarzlika ze Stali miało wpływ na wysokość kontraktów pozostałych liderów?

Trudno powiedzieć. Z reguły sytuacja na rynku transferowym jest taka, że z roku na rok stawki wyglądają inaczej. Na pewno nie ułatwiło to rozmów. Pieniądze były elementem decydującym. Każdy z tych zawodników ma swoje ambicje sportowe, ale też każdy z nich ma swoje różne zobowiązania. Zawodnicy, żeby jeździć na wysokim poziomie, muszą sporo inwestować w sprzęt. I chcą jeździć tych meczów jak najwięcej. Odejście Bartka spowodowało, że pojawiła się obawa wśród zawodników, iż bez Bartka nie będziemy w play-offach. Brak play-offów to mniej meczów. Mniej meczów, to mniejsze zarobki. To dodatkowo utrudniało negocjacje.

Dlaczego wybór padł na Oskara Fajfera ?

Oskar Fajfer był bardzo dobrze znany Stanisławowi Chomskiemu. Trener widział duży potencjał w tym zawodniku. Fajfer absolutnie nie pojawił się u nas, jako ''zapchaj dziura''. To nazwisko od samego początku było obszarze naszych zainteresowań. Bacznie śledziłem poczynania Oskara w pierwszej lidze. To startowiec, a jeszcze wtedy na naszym torze liczył się tylko start. Oskar jest walecznym zawodnikiem, co udowodnił już kilka razy.

🔴 Lider Fogo Unii Leszno zasili szeregi Stali Gorzów?

Co wydarzyło się na stadionie Edwarda Jancarza, że są mijanki?

Cieszy fakt, że w tej chwili na Jancarzu mamy atrakcyjne widowiska sportowe. Nie zmieniliśmy geometrii. Wykonaliśmy pewne prace nad samą nawierzchnią. Inaczej zupełnie podchodzimy do tych prac. Zrobiliśmy burzę mózgów i uznaliśmy, że nie mamy nic do stracenia. Efekty są widoczne.

Jaki był ten rok z Pana perspektywy?

To był bardzo trudny rok. Jednak poukładaliśmy drużynę i zmieniliśmy priorytety. Stawiamy bardzo mocno na integracje zespołu. Widać, że drużyna potrafi być skonsolidowana. Mamy w zespole chłopaków, którzy pasują do siebie charakterem i się uzupełniają. Po meczach nasi zawodnicy długo ze sobą rozmawiają. Taka drużyna ma szansę osiągać najwyższe cele. Ten zespół ma szansę wygrać z każdym. Nie wycofuje się z tego, co zapowiedziałem przed sezonem, a mianowicie, że Stal Gorzów odjedzie 20 spotkań w PGE Ekstralidze.

Chce też podziękować kibicom za to, że mimo tego co się mówiło o sile Stali, gdzie ona będzie w ligowej tabeli, to tłumnie przychodzą na stadion. Jesteśmy w połowie sezonu i widać, że zainteresowanie żużlem w Gorzowie nie słabnie. Mamy drugie miejsce w lidze jeżeli chodzi o liczbę widzów na stadionie. Również widownia zgromadzona przed telewizorami daje nam drugie miejsce w Ekstralidze Żużlowej. Jeszcze raz dziękuję kibicom, że cały czas są z klubem.

Dziękujemy, że jesteś z nami!

Gośćmi programu żużlowego byli Ireneusz Maciej Zmora – były prezes Stali Gorzów, ekspert żużlowy, Jerzy Synowiec były prezes Stali Gorzów, znany adwokat i miejski radny i Jarosław Miłkowski dziennikarz Gazety Lubuskiej i portalu Gorzów Wielkopolski Nasze Miasto.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama